Mam dwójkę chorych dzieci, nieuleczalnie chorych… z postępującą chorobą… Większość ludzi robi z tego sensację, część poprawia sobie samopoczucie no bo ?ktoś ma gorzej ode mnie?, część przechodzi obojętnie bo mają ?swoje szczęśliwe życie? i chcą być daleko od chorób, zmartwień. Tylko nieliczni zatrzymują się w tej codziennej pogoni i pomagają. Taka jest bolesna prawda.